O pierwszej wyprawie krzyżowej jasno i ciekawie - www.gimnazjalisty.info(rmator) - Portal Gimnazjalistów

WyszukiwanieSzukaj
Szukane wyrażenie:

Przeszukaj:

 
AnkietyAnkiety
Sugestie dotyczące strony:

Sugestie dotyczące informatorów:

Jak oceniasz naszą stronę:
Jest Super!!
Całkiem całkiem :)
Może być
Wymaga dopracowania
Nie podoba mi się :(
Zdejmijcie ją!!

Ankiety są anonimowe

 
LicznikLicznik

Odwiedzin łącznie: 2898912
W tym dzisiaj: 1617

Unikalnych odwiedzin: 403424
W tym dzisiaj: 127

W naszej bazie znajduje się:
507 uczelni wyższych
656 wydziałów

 

gimnazjalisty.info » O pierwszej wyprawie krzyżowej jasno i ciekawie

 

O pierwszej wyprawie krzyżowej jasno i ciekawie

O pierwszej wyprawie krzyżowej jasno i ciekawie

Wyprawy krzyżowe to naprawdę fascynujący okres w historii, często i gęsto wykorzystywany w popkulturze – że wspomnę tylko o filmie Królestwo Niebieskie czy pierwszej części serii gier komputerowych Assassin's Creed. Tym bardziej dziwi, że większość książek do nauki historii temat przedstawia tak, że uczniowie prędzej zasną z nudów niż się czegoś nauczą. Bo po co snuć barwną opowieść, kiedy można zasypać setką dat i dwudziestoma nazwiskami do wykucia na pamięć. Jeśli zamiast wkuwać na pamięć wolicie jednak czegoś się dowiedzieć – zapraszam do czytania.


Nie poznacie tu wszystkich dat, każdego nazwiska ani informacji o tym, co jedli rycerze. Znajdziecie za to ciekawą i wpadająca w pamięć opowieść, która zupełnie przypadkiem pokrywa się z rzeczywistością.

- Stefan , o co my się tak właściwie z nimi lejem? - A kij wie, Bogdan. Pięć lat temu byś spytał, tom jeszcze pamiętoł wtedy.

Spójrzmy na sytuację w Europie w XI wieku. Chrześcijaństwo rozniosło się na większość królestw, władza Kościoła była niemal totalna, można więc powiedzieć, że Papież miał na głowię władzę nad kontynentem. A trochę problemów do rozwiązania mu się narobiło. Rycerz bez wojny jak żołnierz bez karabinu, a akurat wojen w ostatnim czasie jak na złość za wiele w okolicy nie było, wszyscy uparli się na pokój. Stąd rycerze się nudzili, a jak się nudzą, to rozrabiają. Na dodatek robiło się ich coraz więcej, bo dzieciaki dorastały, robiły kolejne dzieciaki, a umierać nie ma komu, bo i gdzie, jak wszędzie ino pokój. Każdemu nowemu zbrojnemu oczywiście zachciało się zamku, ziem i poddanych – a tego więcej już przecież nie było. Pal licho, jak się było najstarszym synem albo jedynakiem, wtedy po ojcu coś skapnęło. Ale drugi, trzeci, czwarty w kolejce – tu już kaplica, ziemi więcej brak. Stąd liczba „nieszczęśliwych wypadków” spotykających dziedziców dramatycznie rosła. Na kontynencie leżała też gospodarka – z jedzeniem było krucho po kilku klęskach żywieniowych z rzędu, panoszyły się też wszelkie choróbska dziesiątkujące najbiedniejszych – czytaj, tych służących znudzonemu rycerstwu. Ponadto, papiestwo w tamtych czasach zdrowo rywalizowało z Świetym Cesarstwem Rzymskim, któremu oderwanie się Stolicy Apostolskiej średnio było w smak.

 

Papież więc myślał i myślał, jakby tu kumulacje problemów rozwiązać. Okazja nadarzyła się, gdy Cesarstwo Bizantyjskie poprosiło o pomoc w rozwiązaniu licznych zatargów z muzułmanami. Plan był genialny w swojej prostocie – powołując się na cierpienie chrześcijan na terenach Ziemi Świętej i okolic zwołać rycerstwo do odbicia świętych miast. Rycerze mieli by zajęcie i nowe ziemie do zdobycia, włoskie miasta zdobyły by nowe szlaki handlowe, co pobudziłoby europejską gospodarkę. Przy okazji byłby to konkretny pokaz siły przed Cesarstwem Rzymskim. O licznych bogactwach do zdobycia nie wspominając. A wszystko pod hasłem krzewienia wiary chrześcijańskiej. „Święta Wojna” była planem idealnym.

 

Ku przygodzie!

Podczas jednego z przemówień na synodzie w Clermont papież ogłosił rozpoczęcie pierwszej wyprawy krzyżowej. Jego mowa wywołała gromki aplauz i szybko zaczęli zbierać się spragnieni przygód i zbawienia wierni, gotowi palić, rąbać i mordować w imię Jedynego Słusznego Boga. Nie tylko rycerze odpowiedzieli na wezwanie – zgłosiło się też około 20 000 chłopów, którzy pod przywództwem bliżej nieznanego mnicha raźno wyruszyli na wroga. I nieco mniej raźno dali się wybić lepiej wyszkolonemu przeciwnikowi, odnosząc porażkę za porażką aż do ostatecznego rozgromienia niezdyscyplinowanej armii.

 

Znacznie lepiej poradziło sobie regularne wojsko rycerskie. Składające się z około 40000 zbrojnych wojska, choć nieprzyzwyczajone do walk w upalnych klimatach ani nie mające większego doświadczenia w starciach z Turkami, odnosiły liczne zwycięstwa.

Mimo licznych strat udało im się w 1097 roku dotrzeć do Antiochii, którą po długim oblężeniu zdobyli i utrzymali. Otworzyło to krzyżowcom drogę do Palestyny i można powiedzieć, że było jedną z decydujących bitew całej krucjaty.

 

Mimo, że siły Krzyżowców były już na tym etapie znacząco osłabione, Europejczycy z powodzeniem zdobywali kolejne miasta, aż w końcu stanęli u wrót Jerozolimy. Pierwsza próba oblężenia świętego miasta zakończyła się fiaskiem, w końcu jednak udało się rozgromić przeważająca liczebnie armię turecką. Ziemia Święta znalazła się w rękach krzyżowców, którzy utworzyli w Palestynie Królestwo Jerozolimskie. Większość członków krucjaty postanowiła wtedy wrócić do domów, pozostało ich jedynie dwa i pół tysiąca. Fatymidzi próbowali jeszcze jeden raz odbić Jerozolimę, ich dziesięciotysięczna armia była jednak słabo przygotowana i w ostatniej bitwie Pierwszej Krucjaty została rozgromiona pod Askalonem. Pierwsza Krucjata zakończyła się tym samym po czterech latach w sierpniu 1099 roku kompletnym sukcesem.

 

Ośmielone zwycięstwem papiestwo organizowało następnie kolejne krucjaty, te jednak nie szły już tak dobrze – ale o tym przeczytacie innym razem.

 

Michał Grygorcewicz

25/03/2014 11:09:43
 
Komentarze

Brak komentarzy

Aby dodać komentarz musisz się najpierw zalogować!